W połowie marca komisja kodyfikacyjna prawa pracy ma przyjąć projekt nowego kodeksu pracy. W przypadku uchwalenia ma on zastąpić obowiązujący kodeks pracy z 1975 r. I to może Ciebie, drogi czytelniku, bardzo dotknąć.

W komisji zasiadali przedstawiciele trzech dużych central związkowych (OPZZ, FZZ i Solidarności), czterech organizacji pracodawców (Pracodawcy RP, Lewiatan, Związek Rzemiosła Polskiego, BCC) oraz osoby wskazane przez Ministra Pracy, głównie profesorowie i doktorzy prawa. Czytając kodeks odnoszę wrażenie, że dyskusję wygrywali przeważnie przedstawiciele pracodawców, choć i oni mają powody do niezadowolenia (podobno dwóch z trzech przedstawicieli związków zawodowych oraz jeden z przedstawicieli pracodawców głosowali przeciwko projektom).

Widać, że jednej strony umowa o pracę miała być bardziej elastyczna, z drugiej miała zastąpić tzw. śmieciówki (czyli umowy cywilnoprawne). Co z tego dla Ciebie, czytelniku, może wynikać? To zależy kim jesteś.

Inne formy zatrudnienia
Samozatrudnienie ma zostać, ale będzie objęte przepisami kodeksu jeżeli spełni pewien test stałości (21 godzin na tydzień przez 182 dni w roku). Osoby takie uzyskają minimalne wynagrodzenie oraz coś w rodzaju urlopu (co najmniej 10 dni rocznie) z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Nie wiadomo jak to będzie działało w przypadku osób które nie rozliczają się czasem pracy lecz np. jej rezultatami.

Jeżeli jesteś zatrudniony na podstawie umowy cywilnoprawnej, twoja sytuacja może się poprawić. Takich umów ma nie być, jeżeli dojdzie do zawarcia takowej pracownik będzie mógł wystąpić do sądu o ustalenie że to umowa o pracę. To jest zmiana która budzi wielki opór pracodawców. Prawdopodobnie wejście w życie kodeksu wymusi zmianę twojej sytuacji i dostaniesz etat. Ewentualnie możesz zostać samozatrudnionym, ale to rozwiązanie jest zarezerwowane raczej dla specjalistów (typu informatyk, radca prawny), członków zarządu i osób dobrze zarabiających. Ale uwaga – jeżeli dostaniesz etat, to nie będzie to taki sam etat jak dziś. A jaki? Opisuję to niżej.

Zamiast umów cywilnoprawnych mają pojawić się inne formy uelastycznienia – nieetatowa umowa o pracę (gdzie pracodawca nie gwarantuje, że praca będzie, a w jej braku nie ma wynagrodzenia) oraz konto czasu pracy (gdzie pracownik nie dostaje wynagrodzenia za nadgodziny, ale jest ono odkładane na okres gorszej koniunktury pracodawcy).

Etat
Jeżeli jesteś zatrudniony na podstawie umowy o pracę, twoja sytuacja pogorszy się. Nowa umowa o pracę będzie o wiele mniej trwała. Pracodawcy będzie ją o wiele łatwiej rozwiązać, sądom łatwiej będzie odmówić przywrócenia do pracy (co i dziś jest już rzadkością). Dodatkowo pracodawca zatrudniający mniej niż 50 osób który zdecyduje się rozstać pracownikiem będzie musiał po prosu wypłacić odprawę (w wysokości od jednego do dziewięciu miesięcznych wynagrodzeń, zależnie od wielkości pracodawcy i długości okresu zatrudnienia) by mieć pewność że nie dojdzie do przywrócenia do pracy.

Spada skuteczność ochrony jaką mogła dać konsultacja związkowa – pracodawcy narzekają na obligatoryjne konsultacje w każdym przypadku, ale w rzeczywistości skuteczność tych konsultacji będzie jeszcze mniejsza niż obecnie. Wynika to m.in. ze zmian w strukturze związków zawodowych jakie przewiduje procedowany równolegle Kodeks Zbiorowego Prawa Pracy. Jeżeli ten zostanie uchwalony, zakładowe organizacje związkowe staną się rzadkością. Stąd przepisy projektu Kodeksu pracy przewidujące jakieś kompetencje dla takich organizacji będą niemal martwe. Zamiast organizacji związkowych mają działać delegaci związkowi. Jeżeli delegat może być jeden na związek u danego pracodawcy, to jego ewentualna nieobecność w zakładzie pracy (spowodowana np. przez pracodawcę który wyśle delegata w podróż służbową) może skutecznie pozbawić pracowników ochrony, zwłaszcza że terminy w toku konsultacji pozostają krótkie, a informację pracodawca będzie mógł wysłać mailem.

Co do zmian w sytuacji matek w ciąży to w lutym pojawiła się wersja projektu praktycznie wyłączająca ich ochronę. Ja sam uważałem te rozwiązania za niezgodne z Konstytucją. Obecna, finalna wersja projektu, zakłada ochronę na poziomie zbliżonym do obecnego. Jedynie sytuacja kobiety co do której zachodzą przesłanki do zwolnienia bez wypowiedzenia (innymi słowy – sama się o to zwolnienie prosi) ulega pewnemu osłabieniu. Polegać to będzie na tym, że „Reprezentująca pracownicę organizacja związkowa albo właściwy okręgowy inspektor pracy może odmówić wyrażenia zgody na rozwiązanie bez wypowiedzenia kobiecie w ciąży stosunku pracy tylko w przypadku, gdy zachodzą szczególne przesłanki społeczne uzasadniające pozostawanie pracownicy w stosunku pracy”. Do tej pory sam fakt ciąży jest szczególną przesłanką społeczną uzasadniającą pozostawienie pracownicy w stosunku pracy, teraz będzie konieczne wskazanie innej przyczyny. Jakiej? Być może zagrożona ciąża (wykluczająca poszukiwanie innej pracy), brak partnera, brak pracy partnera. Sama ciąża nie będzie już podlegała ochronie (co uważam za sprzeczne z Konstytucją).

Podobne zmiany dotykają przepisów o zwolnieniach grupowych – do tej pory różne grupy (np. osoby w wieku przedemerytalnym, działacze związkowi, kobiety w ciąży i. in.) mogły liczyć na ochronę polegającą na tym, że można im tylko wypowiedzieć warunki pracy i płacy, ale nie można z nimi definitywnie zakończyć współpracy. Obecnie w ochronie tej pojawia się luka – jeżeli zwolnienia nie mają charakteru grupowych (bo zbyt mało osób ulega zwolnieniu) ale przyczyny wypowiedzeń nie dotyczą pracowników, ochrona będzie przyznana tylko pod warunkiem że „zachodzą szczególne przesłanki społeczne uzasadniające pozostawanie pracownika w stosunku pracy”.

Zasadą ma być umowa o pracę na czas nieokreślony, wyjątkowo tylko dopuszczalna będzie umowa na czas określony. Nie wiadomo jak to wpłynie na sytuację osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę na czas określony w dacie wejścia projektu w życie – tej części przepisów jeszcze nie przygotowano. Podejrzewam, że większość umów zakończy się w uzgodnionym w nich terminie, a część może przekształcić się w umowy bezterminowe, ale na chwilę obecną nie wiadomo.

Sytuacja pracowników będzie – w wielu przypadkach – zróżnicowana z uwagi na liczbę osób zatrudnionych przez danego pracodawcę. Mam wątpliwości, czy jest to zgodne z Konstytucją.

Projekt zawiera wiele przepisów bardzo rozbudowanych, wręcz barokowych, bogatych w różne wyjątki, przesłanki i zastrzeżenia. Czasami pracownikowi nie będzie łatwo ustalić jaka jest jego sytuacja. Jako ciekawostkę wskazuję, że kodeks przewiduje siedemnaście różnych okresów wypowiedzenia – jego długość będzie zależała od rodzaju umowy i czasu jaki już trwała.

Zakaz konkurencji ma obowiązywać z mocy zastrzeżenia przez pracodawcę, bez konieczności zawierania osobnej umowy w tej kwestii.

Projekt przewiduje też, że urlop wypoczynkowy należy wykorzystać do końca stycznia następnego roku (obecnie do końca września).

Ocena
Wydaje się, że z projektu mało kto będzie zadowolony. Zarówno ze strony związków zawodowych, jak i organizacji pracodawców, już słychać krytyczne głosy. Moim zdaniem powody do zadowolenia mogą mieć tylko ci, którzy po wprowadzeniu kodeksu zostaną samozatrudnionymi zależnymi ekonomicznie (i uzyskają pewne uprawnienia) oraz osoby których umowy cywilnoprawne zostaną zastąpione statusem pracownika lub samozatrudnionego zależnego ekonomicznie. Szczególnie obawiać się tych zmian powinny osoby liczące na ochronę emerytalną (która ulega znacznemu osłabieniu) oraz kobiety planujące dziecko (tu również ochrona ulega ogromnemu osłabieniu).